Dzień zaczął się normalnie matka powiedziała że dziś będziemy mieli ważnych gości na obiedzie. Więc ja i moja siostra Lourien byłyśmy bardzo podekscytowane. Moi rodzice jako Nocni Łowcy byli bardzo szczegułowi , więc wszystko zapięte na ostatni guzik.Rodzina i przyjaciele w pięknych stroja,stół z najlepsza porcelaną, służba na każde skinienie ucztujących .
-Mamo kogo dokładnie się spodziewamy?-spytałam zaciekawiona .
-Kogoś ważnego kochanie.-odpowiedziała.
Nagle rozległ się trzask wyłamanych drzwi , wybuchła panika , do jadalni wtargnęli ubrani na czarno osiłki z ogromnymi rotwailerami na krótkich smyczach.Trzymali wszystkich w szachu ,mnie przywiązali do krzesła stalowymi linami. Przedemną wyrusł największy z włamywaczy . -Teraz słuchaj , jeżeli nie będziesz posłuszna nie będzie zbyt ciekawie .-warknął za złośliwym uśmieszkiem . -Nigdy pędraku!-splunęłam osiłkowi w twarz . Ten odwrucił się do mojej rodziny i zaczął im po koleji podżynać gardła ,ich krew ochlapywała mi sukienkę i wszystko do okoła.Zatrzymał się ze sztyletem w gotowości przy gardle Lourien i spojżał na mnie .
-Może zmieniłaś zdanie?
-Nnnigdy! -wrzasnęłam zrozpaczona . Poczułam się silniejsza i zerwałam liny które wiązały mnie przykrześle. Reszty nie pamiętam niewiemi co robiłam , lecz gdy odzyskałam wzrok leżałam sama wśród martwych ciał , a jedyny dzięk był to żężący oddech mojej siostry ja leżałam cała w krwi. Był to dzień moich 14 urodzin , zamordowali mi prawie całą rodzinę , przyjaciół . Oto moja historia jestem Averill.